Jun 4, 2022
Jednym z głównych haseł tzw. reformy
wymiaru sprawiedliwości w wersji PiS było odsunięcie sędziów,
działających pod dyktando polityków. „Stan po Burzy” w pełni
popiera ten postulat. Tyle, że rządowe maile wykradzione przez
hakerów ze skrzynki szefa Kancelarii Premiera, pokazują, że to
tylko propagandowe hasło. Obóz władzy po prostu obsadził sądy
swoimi ludźmi, spotyka się z nimi i wydaje im dyrektywy. Dobry
przykład to szefowa Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, była
wiceminister sprawiedliwości w resorcie Ziobry. Od momentu
nominacji na sędziego Sądu Najwyższego jesienią 2018 r. Manowska
była nieformalną liderką grupy sędziów, których wprowadził tam PiS.
W maju 2020 r. została — dzięki PiS i prezydentowi — szefową Sądu
Najwyższego.
Maile Dworczyka pokazują sytuację z
jesieni 2019 r., gdy Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego — ulubiona
zabawka Ziobry, obsadzona przez jego prokuratorów przebranych w
sędziowskie togi — zawiesiła olsztyńskiego sędziego Pawła
Juszczyszyna za krytykę działań obozu władzy w sądownictwie.
Premier Morawiecki wysyła wówczas maila do swych najbliższych
współpracowników. Jedzie z gospodarską wizytą w Polskę, ale domaga
się pilnego przesłania kilku „bulletów”, czyli krótkich zdań, w
których dostanie argumenty za zawieszeniem Juszczyszyna, by mógł je
przedstawić mediom w krótkich chwilach wytchnienia od przecinania
wstęg. Słowa-klucze to dla Morawieckiego „sanowanie” i „chaos”.
Swoją drogą premier żąda nawet, aby współpracownicy ustawili
dziennikarza, który go o to zapyta — a niezawodne TVP wykonuje
rozkaz celująco.
Co ma do tego Manowska? Otóż, premier pisząc do swych ludzi
przywołuje wspólne biesiadowanie z Manowską — i to dzień przed
zaplanowaną rozprawą Izby Dyscyplinarnej w sprawie Juszczyszyna.
„Mam prośbę o ściągnięcie tych zapisów od pani Manowskiej, które
wczoraj cytowała podczas kolacji” — czyli Morawiecki chciał w
sprawie Juszczyszyna wykorzystać argumentację, którą przedstawiła
mu Manowska podczas wspólnej konsumpcji. Szanowna Pani Prezes, czy
mamy rozumieć, ze podczas sympatycznej kolacyjki rozmawialiście o
wyroku, który miał zapaść następnego dnia? To jest odpolitycznienie
sądów w waszej wersji?
„Stan po Burzy” analizuje sytuację w
sądownictwie także pod kątem decyzji Komisji Europejskiej, która po
roku zwłoki, zgodziła się sfinansować polski Krajowy Plan Odbudowy,
czyli pakiet inwestycji wart dziesiątki miliardów euro. Co prawda
PiS Izbę Dyscyplinarną SN zlikwidował, ale sędziowie tacy jak
Juszczyszyn — wbrew postulatom Brukseli — nie są przywracani do
pracy. Dlaczego zatem mimo to Komisja Europejska zdecydowała się
zaakceptować KPO? To polityka — dla Brukseli niewygodna była
sytuacja, gdy wstrzymuje fundusze dla kraju, który pomaga uchodźcom
wojennym. Z drugiej jednak strony akceptacja dla KPO to pusta
decyzja, bo wypłata pieniędzy ruszy najwcześniej jesienią i będzie
poprzedzona sprawdzeniem, czy rząd wypełnia tzw. kamienie milowe,
czyli czy realizuje konkretne ustalenia z Brukselą. A zatem to nie
jest koniec gry o KPO, tak naprawdę to dopiero początek.
„Stan po Burzy” jak zwykle z
satysfakcją wita kolejny partyjno-państwowy awans Kazimierza Kujdy,
dawnego prezesa partyjnej spółki PiS — „Srebrna”. Kujda poszedł w
odstawkę, gdy okazało się, że jest na niego teczka w zbiorze
zastrzeżonym, czyli spec archiwum dawnej bezpieki. „Stan po Burzy”
ma tę teczkę TW „Ryszarda”. Ba, mamy nawet drugą teczkę Kujdy —
zestaw dokumentów, które przesłał do sądu lustracyjnego, by się
bronić. Dokumenty paszportowe i zgłoszenia dewizowe z czasów PRL,
notatniki z lat 70., kwity z każdego zagranicznego wyjazdu z czasów
komuny i sporo zdjęć — widać, że Kujda ma bardzo zacne archiwum
domowe, a w nim dużo, dużo ciekawych kwitów. Tak się składa, że
ilekroć autorzy „Stanu po Burzy” Agnieszka Burzyńska („Fakt”) oraz
Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) pokazują tę drugą teczkę Kujdy,
tylekroć Kujda dostaje awans. Najpierw dostał od Jarosława
Kaczyńskiego fuchę w radzie nadzorczej Polskiej Spółki Gazownictwa,
kluczowej dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Potem został
ekspertem w Ministerstwie Klimatu — także strategicznym w kwestiach
energetyki. Teraz nastąpiła kulminacja — Kujda zasiadł na stołku
szefa gabinetu wicepremiera Jacka Sasina, który nadzoruje państwowe
spółki. TW Rysiek — którego proces lustracyjny wciąż trwa — jako
główny kadrowiec w spółkach skarbu? Tego nawet „Stan po Burzy” nie
byłby w stanie wymyślić. A to pewnie wciąż nie koniec, bo znów
pokazujemy w programie teczkę ostrzegawczą Kujdy.
Skoro o absurdach mowa, to — za radą rządzących — idziemy w las.
Radzimy, jak w obliczu kryzysu energetycznego zbierać chrust
zgodnie z linią polityczną Zbigniewa Ziobry, który kontroluje nie
tylko sądy i prokuraturę, ale także... polskie lasy.