Feb 25, 2022
A więc wojna. Widać wyraźnie, że wkraczający w jesień życia
70-letni Władimir Putin przystępuje do finalizacji swego
rozpisanego na ponad dwie dekady planu. Było w nim zapisane długie
uwodzenie Zachodniej Europy i USA co do demokratycznego charakteru
kremlowskiej ekipy.
Uwodzeniu przez Putina polityków Zachodu towarzyszyło kuszenie
europejskich i amerykańskich koncernów współpracą i krociowymi
zyskami w Rosji. Wiele z nich — paliwowych, elektronicznych,
chemicznych, spożywczych, motoryzacyjnych — uległo. A to duże
koncerny, ze znaczną siłą polityczną we własnych krajach — w ich
interesie przez ostatnie lata leżało przekonywanie własnych rządów,
że Rosja to normalny, miłujący pokój kraj.
Ten alians przebiegłego Putina z zachłannym Zachodem zaowocował
dwoma Gazociągami Północnymi z Rosji do Niemiec, ułożonymi przez
Putina tylko po to, aby móc odciąć od gazu Europę
Środkowo-Wschodnią, którą chce odzyskać, by wskrzesić ZSRR. Putin
złożył Niemcom seksowną ofertę: staną się gazowym centrum Europy,
kupując bez pośredników tani rosyjski gaz i sprzedając go po
zachodnich cenach wewnątrz UE. To wystarczyło, by Berlin na
wszystkie defekty cara patrzył od lat przez palce.
W efekcie w naszym regionie dziś drogi są dwie: albo budowanie
własnej niezależności energetycznej (co robią polskie władze) albo
wasalne podporządkowanie się gazrurkom Putina (co wybrał choćby
wódz Węgier). W przestrzeni poradzieckiej jest jeszcze gorzej:
szantażem gazowym Putin może zmieść Łukaszenkę i zamrozić Ukrainę —
nawet jeśli jej nie podbije nowoczesnymi tankami, które zbudował za
pieniądze, które Europa mu płaci za paliwa.
W specjalnym wydaniu słuchowiska politycznego „Stan po Burzy” jego
autorzy Agnieszka Burzyńska („Fakt”) oraz Andrzej Stankiewicz
(Onet) pokazują mechanizmy, które doprowadziły Demokratyczny Świat
do przymykania oczu na kolejne ekscesy Putina i jego żołdaków:
zabijanie niewinnych ludzi, trucie opozycjonistów, mordowanie
dziennikarzy, wojny, cyberataki. Dzięki głupocie i
krótkowzroczności zachodnich liderów, Putin kupił czas i mógł przez
ponad dwie dekady swych rządów unowocześnić armię, a każda mała
wojna — jak interwencja w Gruzji czy zajęcie Krymu, efektownie
zlekceważone przez Zachód — była dla niego ćwiczebnym
poligonem.
Po wciągnięciu we współpracę firm z Zachodu i uwiedzeniu niektórych
jego przywódców (wszak każdy kolejny amerykański prezydent wierzył
na początku swych rządów w reset w relacjach z Rosją), po opleceniu
Unii siecią zależności gospodarczych, dziś Putin jest gotowy do
finalizacji swego planu: przejmowania siłą terytoriów, które uważa
za należne Rosji. W tej chwili Ukraina jest jego głównym celem. Ale
czy ostatnim? Putin wierzy, że Zachód — przez dwie dekady uwodzony
i opleciony — nie jest już w stanie interweniować, gdyż ma zbyt
dużo do stracenia: biznesy w Rosji, tani gaz, no i pokój — bo
któreż z zachodnich społeczeństw jest gotowe na wojnę o daleki
Kijów?
Na razie Zachód swą biernością to potwierdza.