Preview Mode Links will not work in preview mode

Jul 10, 2021

Jak to się stało, że po sześciu latach rządzenia Jarosław Kaczyński nagle dostrzegł nepotyzm we własnych szeregach? Przecież cały system Prawa i Sprawiedliwości opiera się na nepotyzmie, dzięki któremu władza buduje lojalne struktury w państwie. Najlepszy przykład to Sylwia Sobolewska, która tuż po ślubie z najlepszą partią w partii — czyli szefem struktur PiS Krzysztofem Sobolewskim — zaczęła robić błyskawiczną karierę w spółkach skarbu państwa. Teraz Kaczyński zmarszczył brwi — i Sobolewska straciła swoje stanowiska w licznych radach nadzorczych. Mars prezesa był tak silny, że ze ścisłych władz PiS katapultowany został również miłujący dukaty europoseł Ryszard Czarnecki. Wieść partyjna niesie, że jego małżonka — z domu Hermaszewska — wzorem madame Sobolewskiej będzie musiała oddać rady spółek. Do ścisłych władz PiS awansował za to zasobny w miliony majątku wieloletni kolega Czarneckiego — premier Mateusz Morawiecki. Dostał najlepszy wynik w wyborach wiceprezesów PiS, a najbardziej cieszy go starannie wyreżyserowana porażka Beaty Szydło, której popularności się obawia. Oczywiście, prezes przyłożył rękę do reżyserii tego spektaklu.
Kaczyński na początku swej (po raz kolejny) ostatniej kadencji na czele PiS uwija się zresztą jak mróweczka. Bo to nie tylko kongres PiS i promowanie Morawieckiego. To także poufne spotkania z posłami, których na nowo ciągnie do PiS, żeby odzyskać większość w Sejmie. To wreszcie ustawa przeciw TVN, w której Kaczyński zapisał chęć wygonienia Amerykanów z tej niezależnej telewizji, która patrzy mu na ręce. Czy wzmocniony transferami posłów Kołakowskiego i Czartoryskiego prezes poczuł się na tyle silny, że wypowiada wojnę Ameryce?