Mar 25, 2023
Całość TYLKO w
aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez
limitu.
Coś pęka, coś się kończy. Na naszych oczach kruszy się twardy dotąd
sojusz między PiS a rolnikami, który pozwalał Jarosławowi
Kaczyńskiemu wygrywać wszystkie wybory od niemal dekady. Właśnie
świadoma decyzja prezesa PiS sprzed lat o przekształceniu PiS w
partię rolniczą i wiejską miała kluczowe polityczne znaczenie.
Pozwoliła Kaczyńskiemu nie tylko zdobyć władzę, ale i przeprowadzić
masę kontrowersyjnych zmian, polegających głównie na przejmowaniu
kontroli nad wszystkimi możliwymi instytucjami i ich pieniędzmi, po
to by zaprząc je do umacniania władzy PiS. Akurat dla rolników i
mieszkańców wsi pazerność PiS na prokuraturę, sądy, media,
samorządy, spółki nie robiła latami wrażenia. Nie przeszkadzał im
nepotyzm i dojenie państwa. Wręcz przeciwnie. W środowisku, w
którym ważne są więzi rodzinne i klanowe, skuteczność i finansowy
spryt, Kaczyński uważany był latami za Politycznego Guru,
Nieomylnego Wizjonera i Wielkiego Sternika.
Dziś w ludzi prezesa rolnicy rzucają jajkami, wykrzykując
najbardziej pierwotne antykaczyńskie hasło „sp***aj dziadu”,
dorzucając biblijnych „judaszy”, oraz kosmopolitycznych
„złodziei”.
Ten nagły zwrot to konsekwencja błędów popełnionych przez władzę po
wybuchu wojny w Ukrainie. Tak się składa, że Ukraina to jeden z
największych na świecie producentów zbóż. Rząd PiS chcąc pomóc
Ukraińcom, zgodził się na eksport ich zboża przez Polskę. Polscy
rolnicy obawiali się, że część ukraińskiego zboża pozostanie w
naszym kraju, obniżając ceny skupu — politycy PiS przekonywali
jednak, że tak się nie stanie. No i się stało. Dlatego rolnicy
wykrzykują antypisowskie hasła i rzucają jajkami w ludzi prezesa.
Ta sytuacja może mieć gigantyczne polityczne reperkusje — PiS
wygrywa wybory tylko wtedy, gdy zdecydowanie zwycięża na wsi. A w
tej chwili Kaczyński nie ma dobrego pomysłu, jak pomóc polskim
rolnikom, którzy nie są w stanie sprzedać swego zboża.
Kampania wyborcza staje się nieprzewidywalna dla PiS także dlatego,
że możliwa jest nagła zmiana po stronie opozycji — spekuluje się,
że na ostatniej prostej Donald Tusk mógłby wysunąć Rafała
Trzaskowskiego jako kandydata opozycji na premiera. Widać wyraźnie,
że windując notowania Koalicji Obywatelskiej pod 30 proc., Tusk
sięgnął szklanego sufitu — raczej wiele więcej nie wywalczy,
zohydzany każdego dnia przez TVP. Trzaskowski też dostaje ciosy od
telewizji pisowskiej, ale jednocześnie ma w porównaniu z Tuskiem
kilka zalet. Przede wszystkim — jest młodszy i dotąd nie rządził,
co daje mu większe szanse na zdobycie nowych wyborców.
W tym wydaniu słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” jego
twórcy, dziennikarze Onetu Andrzej Stankiewicz oraz Kamil Dziubka
pochylają się także nad sensacyjnym sondażem dowodzącym, że jedna
lista wyborcza opozycji miałaby wgnieść w ziemię PiS. Może to
możliwe. Na razie jednak to ów sondaż służy Tuskowi do tego, by
wgniatać w ziemię Szymona Hołownię i Władysława Kosiniaka-Kamysza,
którzy nie chcą iść na wybory z Platformą.
Stankiewicz i Dziubka zajmują się także Puszczą Karpacką, w której
kontrolowane przez ziobrystów Lasy Państwowe rżną drzewa na potęgę,
twierdząc jednocześnie, że takiej puszczy nie ma. Jednocześnie
dziennikarze Onetu odpowiadają na wezwanie byłego rzecznika PiS, by
powiedzieć, za co młodzież nienawidzi PiS. Wreszcie przyglądają się
karierze budowlanego sponsora Jacka Sasina. Biznesmen, który
pożyczał wicepremierowi kasę na drewniane schody w jego willi,
właśnie szturmem przejmuje Polski Komitet Olimpijski, który
sponsorują spółki podlegające Sasinowi. Dla wszystkich marzących o
karierze w spółkach skarbu i organizacjach sportowych Stankiewicz i
Dziubka mają podniecającą plotkę. Podobno Sasin buduje nowy dom na
Podlasiu. A nuż potrzebuje na schody?