May 4, 2024
Myślimy „Daniel” i od razu wszystkim nam uśmiechają się buzie.
Jedni się cieszą, że Daniel Obajtek jako prawdziwie polski mąż
stanu startuje z prawdziwie polskiej listy prawdziwie polskiego PiS
do Europarlamentu, by tym kosmopolitom i lewakom w Brukseli dać do
wiwatu. Inni się cieszą, bo każde kolejne doniesienia o
bombastycznych rządach Obajtka w Orlenie są jak nowy odcinek
wciągającego sitcomu, skrzyżowanie Tarantino z Klossem,
przyprawione Janosikiem i Bareją. Są wreszcie tacy, którzy — podle
i małostkowo — odliczają dni do momentu, gdy o 6.00 rano służby
przyjdą po pana Daniela, by wywieźć go do Berezy, Alcatraz czy
innej Bastylii.
Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Beata Lubecka
wiedzą jedno: władza chce pana Daniela wsadzić, opozycja ochronić,
a to wszystko oznacza, że czeka nas przedni serial.Lubimy się
przednio bawić, ale jedno nas niestety martwi. Z Orlenu zniknęło
ponad 1,5 bańki. Bardzo dużej bańki. PONAD PÓŁTORA MILIARDA
PLN!
Dla jasności i bez cienia żartów. Obajtek stworzył latem 2022 r. w
Szwajcarii spółkę Orlen Trading Switzerland (OTS), na której czele
postawił gościa z Bahrajnu, który przez Dubaj miał kupić ropę z
Wenezueli — tyle, że ropy nie ma do dziś, a kasa trafiła do
25-letniego Chińczyka.
Nie dziwimy się więc, że pan Daniel — podobnie jak jego najbliżsi
kumple z zarządu Orlenu Adam Burak i Michał Róg — po zmianie władzy
ewakuował się za granicę.
Prokuratura już w marcu zrobiła Obajtkowi kipisz w licznych domach
i mieszkaniach. Wiele wskazuje na to, że Obajtek ukrywa się na
Węgrzech, zakładając, że kumpel PiS Viktor Orban — któremu sprzedał
część stacji Lotosu — nie zrobi mu krzywdy.
Do Budapesztu pielgrzymuje także Mateusz Morawiecki. Były premier
zapomniał urazę wobec prorosyjskiego Orbana i wystąpił jako gość na
organizowanym przez niego zlocie protrumpowskiej prawicy
europejskiej CPAC. Morawiecki ewidentnie szuka możliwości, by
pokazać, że wciąż liczy się za granicą — mimo utraty władzy.
To element jego planu politycznego — właśnie ogłosił wszem i wobec
to, co zapowiadaliśmy w „Stanie Wyjątkowym” od kilku miesięcy: że
chce wystartować w wyborach prezydenckich.
Na razie wierchuszkę PiS bardziej od wyborów prezydenckich
elektryzują wezwania do prokuratury. Nie, pisowcy wiedzą, że czas
rozliczeń jeszcze nie nadszedł — mimo wielu szumnych zapowiedzi
Prokuratora Generalnego Adama Bodnara i jego prawej ręki
Prokuratora Krajowego Dariusza Korneluka. Pisowcy wiedzą, że każdy
towarzysz, który teraz dostaje wezwanie do prokuratory, niechybnie
usłyszy tam, że był inwigilowany Pegasusem. Wedle ustaleń twórców
„Stanu Wyjątkowego” pegasusowe wezwania dostali już Ryszard
Terlecki, Marek Kuchciński, Marek Suski oraz Krzysztof Sobolewski.
Wszyscy dla dobra partii publicznie milczą. Ale odreagowują
wściekłość na partyjnych nasiadówkach. Przyłożyliśmy ucho: nie
darują tego Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi, czyli swym
własnym kumplom, szefom specsłużb w rządach PiS. I, mówiąc
szczerze, właśnie na to liczymy — wszak lubimy dobrą zabawę.