Jul 20, 2024
No i się chłop wywinął — wistem „na Europę”. Marcin Romanowski —
były zastępca Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości —
trafi za kraty najwcześniej po wakacjach. I to tych studenckich, a
nie szkolnych. A to dlatego, że doskonale znając skalę złodziejstwa
w Funduszu Sprawiedliwości — któremu wszak pozwalał kwitnąć i się
rozwijać — zawczasu przygotował sobie plan awaryjny, który uchronił
go od odsiadki — immunitet europejski. Otóż zaraz po przegranych
przez PiS wyborach, zgłosił się jako poseł na delegata do
Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Jest prawnikiem i
doskonale wiedział, że w ten sposób zyskuje drugi immunitet. Poza
immunitetem sejmowym — łatwym do zdjęcia przez nową władzę — także
immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Zakładał, że —
jak proroczo mawia prezes Jarosław Kaczyński — instytucje
europejskie mają zwyczaj rozpychania się i rozszerzania stref swych
wpływów. A więc, że europejski immunitet będzie bardziej przydatny
jako ochrona przed zapuszkowaniem. I tak się właśnie stało —
włodarze Zgromadzenia Parlamentarnego RE, mocno naciągając
przepisy, przysłali do marszałka Sejmu solidny oburz. W sumie nie
chodzi im wcale o to, czy Romanowski pójdzie siedzieć, czy nie.
Chodzi im o to, żeby polskie władze grzecznie wystąpiły do nich o
uchylenie europejskiego immunitetu. Chcą pokazać, jak są ważni —
nie zamierzają tworzyć precedensu i zgodzić się na zatrzymanie
delegata bez ich zgody, nawet jeśli sprawa dotyczy wałków sprzed
wyboru do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
Ale włodarze ZPRE także nie zajęli się sprawą przypadkiem. Bo
przypadków w sprawie Romanowskiego nie ma. Ludzie PiS w
instytucjach państwowych, parlamentarzyści PiS oraz dyplomaci
związani z PiS realizowali precyzyjny plan, by zablokować
aresztowanie byłego zastępcy Ziobry. To dla nowej władzy lekcja, że
„podziemne państwo PiS” jest wciąż potężne. Dominika Długosz i
Beata Lubecka zapraszają na „Stan Wyjątkowy”!