https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv
Komisja do spraw badania rosyjskich wpływów w Polsce zakończyła
pierwszy etap swych prac. I był to etap głównie publicystyczny, bo
niewiele nowego usłyszeliśmy. Jedno jest chyba dla wszystkich w tej
chwili jasne — wszystkie dziwne przypadki Antoniego Macierewicza
przez ostatnie 30 lat wymagają specjalistycznych analiz. Komisja
rekomenduje sprawdzenie czy Macierewicz dopuścił się zdrady
dyplomatycznej. Dość ironiczne jest to, że Macierewicz
bezskutecznie próbował oskarżać przez wiele lat o zdradę
dyplomatyczną Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego.
Nie mamy złudzeń, że PiS będzie bronić Macierewicza do upadłego.
Przyznanie, że jest smoleńskim łgarzem, który jako szef MON bez
żadnych analiz odwoływał wojskowe zamówienia, jest politycznie
niemożliwe — bo odpowiedzialność za to, że „Maciora” mógł to robić,
spada osobiście na szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Broni więc
Kaczyński swego pomagiera, brnąć w coraz większe nonsensy. Ostatnio
sugeruje, że wynajęci przez Macierewicza zagraniczni eksperci
zaprzeczają teorii zamachu w Smoleńsku, bo zmusiły ich tego
zachodnie specsłużby, które nie mają interesu w tym, aby wyszło na
jaw, że to Putin zamordował Lecha Kaczyńskiego. W taki sposób to
można uzasadnić absolutnie wszystko.
Inna rzecz, że PiS to partia wyspecjalizowana w budowaniu nowych
mitów i kreowaniu męczenników — prezes Kaczyński robi tak od dekad.
I nie ustaje. Najnowszymi męczennikami są ksiądz Michał Olszewski i
dwie urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy spędzili 7
miesięcy w areszcie jako podejrzani o przekręty w Funduszu
Sprawiedliwości, skarbonce ziobrystów za rządów PiS.
Za księdza kaucję w wysokości 350 tys. zapłacili współbracia
sercanie. Obie panie wyszły za poręczeniem Michała Rachonia z TV
Republika, który wpłacił po 350 tysięcy złotych kaucji za każdą z
nich. Tak, tak — Rachoń wyłożył 700 tys. PLN. Panie z wdzięczności
natychmiast stawiły się w studio telewizji Republika i zaczęły
opowiadać o trudnych warunkach w jakich przebywały. Trudność
polegała głównie na tym, że jedna z pań nie dostała wrzątku do
zaparzenia herbaty, a druga z pań musiała w izbie zatrzymań
załatwić potrzeby fizjologiczne w łazience z oknem w drzwiach.
Mówiąc zupełnie poważnie z opowiadania obu osadzonych nie wynika
nic niezgodnego z przepisami. No ale przyznanie tego zburzyłoby mit
PiS-u, wszak Kaczyński krzyczy, że ksiądz i obie panie byli
torturowani. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” idą
dalej w dekompozycji tego mitu.