Preview Mode Links will not work in preview mode

Jan 28, 2023

Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio.
To wygląda na przemyślany plan. Szef PO Donald Tusk zapowiada, że jeśli wygra wybory, to wydusi od ojca Tadeusza Rydzyka zwrot setek milionów, którymi PiS faszeruje jego fundację i media. To poważna deklaracja z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Tusk ujawnił jakiego triku prawnego chce użyć: chodzi o tzw. konfiskatę rozszerzoną. To ukochane dziecko Zbigniewa Ziobry, który wprowadził do prawa możliwość konfiskaty mienia złoczyńców jeszcze przed ich skazaniem. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” dziennikarze Onetu Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka zwracają uwagę, że konfiskata rozszerzona to rozwiązanie prawne zaprojektowane do walki z mafiozami — co pokazuje, jak Tusk traktuje ojca dyrektora.
Po drugie, wagi zapowiedzi Tuska nadaje to, że on już raz zabrał Rydzykowi kasę. Po tym, gdy w 2007 r. został premierem, zablokował wypłatę fundacji zakonnika prawie 30 mln zł przyznanych za pierwszych rządów PiS na poszukiwanie gorących źródeł.
W całej tej rozgrywce nie chodzi nawet o Rydzyka. To biznesmen w sutannie, który sprzedał swą duszę PiS za sięgające setek milionów przelewy z instytucji i spółek państwowych. Ale jeśli Kaczyński straci władzę, to dzieła Rydzyka nie staną się przechowalnią dla polityków PiS — ojciec dyrektor będzie szukał nowego rozdania na prawicy, jak już nieraz bywało.
Tak naprawdę mechanizm konfiskaty ma dotyczyć przede wszystkim fundacji i spółek wprost związanych z PiS, do których władza w ostatnich miesiącach pompuje setki milionów. W ten sposób powstaje nieformalna biznesowa sieć, która ma być zabezpieczeniem na wypadek przegranej w wyborach. Zahaczeni w biznesie i fundacjach, wyposażeni w nieruchomości kupione za państwowe dotacje działacze PiS są w stanie przeczekać chude lata. Widać kompleks Jarosława Kaczyńskiego z lat 90. — prezes jest przekonany, że że jego ówczesna partia Porozumienie Centrum przytuliła za mało państwowych dóbr, przez co nie przetrwała chudych lat w polityce. Więc teraz przelewy lecą taśmowo. I — powtórzymy — dlatego też zapowiedzi Tuska nie dotyczą tylko Rydzyka, ale wszystkich tych spółek, fundacji i stowarzyszeń ludzi PiS, które pasą się na państwowym.
W kampanii Tusk mówi wiele rzeczy. Ale tym razem to więcej niż tylko słowa. Z jednej strony rozliczenie przepływów finansowych do PiS i Rydzyka to fundamentalna kwestia dla wyborców opozycji, a Tusk nie może tego pragnienia zlekceważyć. Z drugiej — jeśli Tusk chce naprawdę pokonać Kaczyńskiego i wysłać go na wieczną emeryturę, to musi mu odciąć korzenie finansowe, które przez ostatnie lata, podlewane intensywnie państwowym groszem, wykiełkowały z PiS.
Czy pomysł Tuska na objęcie konfiskatą Rydzyka, Dworczyka, Ogórek czy Chłopika — a to tylko nieliczni, których fundacje zostały w ostatnim czasie nafaszerowane publiczną kasą — jest w ogóle realny? Wspomniana operacja zatrzymania dotacji na geotermię pokazuje, że wcale to nie takie proste. Tusk co prawda wstrzymał dotacje Rydzykowi, ale ojciec poskarżył się do sądu. W finale do władzy wróciło PiS, i przywróciło dofinansowanie. Redemptorystyczna geotermia już działa — a zmuszeni do korzystania z niej mieszkańcy Torunia płacą rekordowo drogo. Nie, państwo nic z tego nie ma. Państwo po prostu sfinansowało Rydzykowi inwestycję, na której to Rydzyk zarabia, dojąc obywateli tegoż państwa.
W tym wydaniu „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka rozmawiają także o wojnie wewnątrz PiS o ustawę wiatrakową — a to kolejny tzw. kamień milowy, który musi zostać przyjęty, by do Polski trafiły z Brukseli pieniądze na realizację Krajowego Planu Odbudowy. Wchodzą za kulisy politycznej wojny wokół Rafako — bo ta produkująca kotły firma to dziś centrum politycznego starcia Sasina z Morawieckim, których przy tym atakuje Tusk. Ze łzą w oku wspominają młodzieńcze lata premiera, gdy był entuzjastą wprowadzenia euro. A w finale lądują na strzelnicy z jego największym wrogiem — początkującym rewolwerowcem Ziobrą.