Feb 12, 2022
Prezes Jarosław Kaczyński już nie panuje nad sytuacją w PiS.
Skłócony z Kaczyńskim prezydent Andrzej Duda rzuca wyzwanie
prezesowi, bo uważa, że Kaczyński obrał szaleńczy kierunek swej
polityki względem Unii Europejskiej. Duda zgłasza projekt zmian w
Sądzie Najwyższym, który na pierwszy rzut oka jest nielogiczny i
bałamutny, ale ma jeden cel: przekonanie Brukseli, że powinna
przystąpić do wypłaty środków pomocowych dla Polski. W tej chwili
pieniądze te — ponad 50 mld euro — są blokowane ze względu na upór
Kaczyńskiego i zagrzewającego go do boju Zbigniewa Ziobrę, którzy
nie chcą zlikwidować Izby Dyscyplinarnej, działającej w Sądzie
Najwyższym. Unia uważa, że to polityczny sąd do tępienia sędziów
krytycznych wobec światłej myśli państwowej duetu
Kaczyński&Ziobro.
Duda dostał poparcie nie tylko Brukseli, ale także od
demokratycznych władz USA, które nie przepadają za Kaczyńskim.
Jednocześnie prezydent — do te pory marginalizowany — wszedł w krąg
międzynarodowych przywódców, którzy biorą udział w konsultacjach
dotyczących agresywnych planów Rosji wobec Ukrainy. Ba, z Dudą
spotkali się prezydent Francji i kanclerz Niemiec — szczytu
Trójkąta Weimarskiego nie było od 6 lat, bo Berlin i Paryż
podchodziły krytycznie do światłej myśli państwowej duetu
Kaczyński&Ziobro.
Taka wolta Dudy nie mogła ujść płazem — ludzie Ziobry zaatakowali
sądowe projekty prezydenta, a najbardziej krewki europoseł Patryk
Jaki — doktor nauk więziennych — wprost stwierdził, że Duda to
„zdrajca” i żałuje, iż na niego głosował.
Dudę wspiera coraz bardziej osamotniony premier. Dla Mateusza
Morawieckiego przyjęcie sądowego projektu prezydenta to szansa na
wypłatę środków UE — bez tych miliardów sytuacja rządu jest coraz
trudniejsza. Nad Morawieckim, zwłaszcza wobec fiaska Polskiego
Ładu, zbierają się czarne chmury. Głowami za Polski Ład zapłacili
jego ludzie z kierownictwa Ministerstwa Finansów, a i on sam
znalazł się na celowniku. Nienawidzący Morawieckiego szef TVP Jacek
Kurski po raz pierwszy zaczął w swych programach wprost atakować
premiera — wcześniej ważył się jedynie uderzać w ludzi
Morawieckiego, choćby robiąc z nich sponsorów prostytucji. Kurski
czuje, że może sobie pozwolić na niszczenie Morawieckiego — a to
znaczy, że albo ma przyzwolenie Kaczyńskiego, albo już naprawdę nad
niczym Kaczyński nie panuje. O tym wszystkim rozmawiają w
najnowszym odcinku swego słuchowiska politycznego Agnieszka
Burzyńska („Fakt”) oraz Andrzej Stankiewicz (Onet).