Jun 11, 2022
Podczas rozpoczętego objazdu Polski Jarosław Kaczyński
przekonuje, że Zjednoczonej Prawicy żadne trudności są niestraszne.
Zbije inflację, znajdzie tani węgiel na opał, opanuje ceny paliw,
utrzyma programy socjalne, no i da zdecydowany odpór wrogom Polski.
Bo wrogowie w dużej liczbie czają się nie tylko na Wschodzie, ale
także na Zachodzie (to już prezesowski standard), oraz (to nowość)
zaczynają się wyłaniać na Północy. „Stan po Burzy” zauważa — z
pewnym cieniem złośliwości — że spotkania prezesa z suwerenem są w
praktyce pokazówkami z działaczami PiS w roli ludu. W dodatku
widzimy — już bez złośliwości — że na tych spotkaniach Kaczyński,
zazwyczaj mówiący z głowy, ma wynotowany dyżurny ciąg liczb, które
mają pokazywać, jak wiele dobrego zrobiły w ciągu 7 lat rządy PiS.
Ta kartka to symbol — Kaczyński jeździ w teren z podsumowującą
wyliczanką, dlatego, że nie ma w tej chwili niczego nowego, co
mógłby zaoferować wyborcom. Pojawiały się co prawda pogłoski o
podniesieniu 500 plus do 700 zł, a nawet do 1000 zł miesięcznie.
Miały być dłuższe o 5 dni urlopy. Wreszcie — 14. emerytura miała
być na stałe. Nic z tego — żadnej takiej obietnicy Kaczyński nie
złożył. I w ciągu najbliższych miesięcy nie złoży. Powód jest
prosty. Wbrew opowieściom prezesa — nie ma na to pieniędzy. Zabawne
jest zresztą to, że podczas spotkań prezes najpierw peroruje o
opływających w kasę rządach PiS, by potem utyskiwać na rosnące
oprocentowanie polskich obligacji, co w praktyce oznacza, że rząd
się zadłuża i musi drożej płacić za pożyczanie pieniędzy na rynkach
finansowych.
Jednym z beneficjentów tej sytuacji jest premier Mateusz
Morawiecki, który w ostatnim roku polikwidował swe liczne lokaty
bankowe i za ponad 4,6 mln zł kupił obligacje skarbu państwa.
Premier mówi, że jest dumny, bo w ten sposób wspomaga Polskę.
Szkopuł w tym, że Morawiecki zarabia na inflacji, która innych —
nie posiadających milionowego majątku — dobija.
Morawiecki kluczy w sprawie obligacji. Występując w Sejmie,
nie rozwiał żadnych wątpliwości co do swego majątku. Próbował za to
odwrócić uwagę od swego majątku, atakując Rafała Trzaskowskiego.
Prezydent stolicy dał premierowi pretekst. Wywołał skandal, gdy
jako gość podcastu WojewódzkiKędzierski w Onecie dumnie oświadczył,
że w młodości był — tu cytat — „dupiarzem”. BurzyńskaStankiewicz
zapraszają Trzaskowskiego na dogrywkę. Prezydencie, wpadnij do nas
i wytłumacz, czy miałeś na myśli swe podboje erotyczne, czy też to,
że byłeś „dupowaty”. Bo wszyscy myślą o testosteronie, a my
obstawiamy szczenięce kompleksy.
Testosteron podszyty kompleksami w dodatku podczas wizyty na
poczcie — to nie wróży dobrze. Minister Michał Cieślak z Kancelarii
Premiera latami robił wszystko, by nikt o nim nie słyszał — czyli
nie robił nic. I nagle postanowił odwiedzić pocztę w Pacanowie. Tam
rzutka kierowniczka nawciskała mu za drożyznę, pokazując, że
sielskie życie ministra ma się nijak do kłopotów suwerena. Cieślak
zadzwonił do swego partyjnego kolegi, kierującego pocztą w
Kielcach, żeby kierowniczkę wyrzucił na zbity pysk. I pewnie tak by
się skończyło, gdyby nie złe — czyli niezależne od PiS — media, na
które tak narzeka Kaczyński podczas swego objazdu. Gdy dziennikarze
opisali pacanowską tyradę Cieślaka, szef PiS był zmuszony wyrzucić
go z rządu.
Żegnamy bez żalu, ministrze. Możesz wrócić do nicnierobienia.
Dla Polski, rzecz jasna.