Preview Mode Links will not work in preview mode

Jul 16, 2022

Wokół szefowej Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej robi się naprawdę gorąco. Najpierw maile wykradzione ze skrzynki szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka pokazały, że Przyłębska spotykała się z politykami PiS, rozmawiając o konkretnych rozprawach Trybunału. Domyślaliśmy się, że pani Julia jest prezeską na telefon, ale wiedzieć — to jedno, a zobaczyć — to drugie. Po tym wycieku Przyłębska wpadła w panikę, bo taka kompromitacja może zostać wykorzystana przez jej przeciwników wewnątrz PiS do usunięcia jej z prezesury Trybunału. Ale to nie był koniec jej kłopotów. To był ledwie początek. Prawdziwe kłopoty zaczęły się, gdy Mariusz Muszyński — wiceszef Trybunału z nadania PiS — wydał oświadczenie, w którym zasugerował, że Przyłębska naciskała na niego w opisywanych w „mailach Dworczyka” sprawach. W ten sposób Muszyński — przez lata najbliższy sojusznik Przyłębskiej — jasno pokazał, że jest gotowy wbić jej nóż w plecy. Nie ulega wątpliwości, że gdyby Muszyński potwierdził, że Przyłębska naciskała na niego w sprawie konkretnych orzeczeń — to w razie zmiany władzy pani Julia może pakować manatki i zapomnieć o sowitej, trybunalskiej emeryturze. Dziś więc Przyłębska musi walczyć na dwa fronty. Po pierwsze — czego nie widać, a co jest kluczowe — we własnym obozie. A po drugie — co dzieje się na naszych oczach — odpiera ataki opozycji, głównie polityków Platformy i Lewicy. Ma już dla nich nową śpiewkę: „Mamy do czynienia z seksistowskim atakiem grupy mężczyzn, którzy postanowili zniszczyć starszą panią, kierującą Trybunałem Konstytucyjnym” — oznajmiła właśnie. Kto jest tym seksistą? Głównie Donald Tusk. Czemu? Bo zapowiedział wyrzucenie Przyłębskiej z TK. Szkopuł w tym, że Tusk (65 l.) jest starszy od Przyłębskiej (63 l.). „Stan po Burzy” — który w tym tygodniu prowadzą Andrzej Stankiewicz (ONET) oraz Renata Grochal („Newsweek”) — nie kupuje tezy pani Julii, że to wojna geriatryczna. Ale idziemy po popcorn.
Być może kupimy go na Orlenie u Daniela Obajtka. Prezes PiS Jarosław Kaczyński jeździ po Polsce i pytany o problemy zwyczajnych Polaków, często za wzór daje im właśnie rzutkość Obajtka. Ostatnio w ten sposób odpowiadał na pytanie o niskie ceny skupu cukinii. Otóż, Kaczyński zachwalał sklep, który Obajtek ponoć wybudował jako wójt Pcimia. To sklep, w którym zakupy można robić bez wysiadania z samochodu — drive-through, choć stroniący od obcych języków prezes nie użył tego sformułowania.
Co to ma do cen cukinii? Nie wiemy, ale w tej samej odpowiedzi Kaczyński mówił też o Sorosu i walce Platformy z obchodami rocznic Powstania Warszawskiego.
Przy okazji Kaczyński oczyścił Obajtka z oskarżeń o współpracę z gangsterem o w sumie zabawnym pseudonimie „Prezes”. Czujemy się więc w obowiązku wyjaśnić w programie, jak to było z ustawianiem przetargów i korupcją, co zaprowadziło do zatrzymania Obajtka i jego procesu przed sądem. Dla jasności — to Kaczyński zaraz po dojściu PiS do władzy doprowadził do wycofania przez prokuraturę gangstersko-korupcyjnej sprawy Obajtka z sądu.
Lustrując kadry obozu władzy „Stan po Burzy” pochyla się także nad ludźmi wiceszefa PiS Joachima Brudzińskiego. Wszyscy skupiają się na golfistce Małgorzacie Jacynie-Witt, która czuje się elitą — co w sumie logiczne, bo kiedyś była w Unii Wolności, współpracowała z Nowoczesną, ludźmi Palikota i działaczami LGBT. My pokazujemy za to nie tak głośnego, ale bardziej frapującego bohatera ze stajni Brudzińskiego — to Michał Jach, szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej. W PRL był zawodowym żołnierzem, szkolonym do walki z NATO. Teczka jego służby, która pewnie kurzy się gdzieś na Łubiance, wpadła także w nasze ręce. Ten kawałek w sprawie postawy ideowej lubimy najbardziej: „Opiniowany angażuje się w problematykę społeczno-polityczną. Pogłębia wiedzę ideologiczną uczęszczając na Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu. Reprezentuje światopogląd materialistyczny. W czasie trwania stanu wojennego, wykonując rożne zadania, wykazał postawę godną oficera Ludowego Wojska Polskiego”. No i zastanawiamy się, czy nadal wiernie trwa w przysiędze, którą złożył 7 września 1969 r. „Przysięgam strzec niezłomnie wolności, niepodległości i granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed zakusami imperializmu, stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką“.
Idealny szef sejmowej komisji obrony na czas rosyjskiej agresji na Ukrainę. Dziękujemy, panie Joachimie.