Feb 11, 2023
Całość TYLKO w
aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez
limitu.
Niedługo wytrwał w swych politycznych ślubach samotności Szymon
Hołownia. Wystarczyło parę tygodni smażenia, przypiekania i
grillowania ze strony jego własnych posłów, a także polityków
opozycji oraz związanych z opozycją intelektualistów i publicystów,
by lider Polski 2050 chwycił za telefon i na nowo zaczął wydzwaniać
do szefów innych antypisowskich partii. Zaczął od tego, którego
wcześniej w pierwszej kolejności wystrychnął na dudka — szefa PSL
Władysława Kosiniaka-Kamysza. Panowie byli już przecież po słowie,
już tuż-tuż mieli skonsumować swój polityczny związek i obwieścić
wspólną wyborczą listę. Ale Hołownia — facet doświadczony
dwukrotnym pobytem w klasztorze — w ostatniej chwili uciekł sprzed
ołtarza.
Fiasko rozmów między PSL a Polską 2050 zapowiadało zmianę w
polityce Hołowni, który uznał, że nie opłaca mu się nie tylko
współpraca z ludowcami, ale w ogóle jakakolwiek koalicja
przedwyborcza. Postawił na samotność — dlatego odmiennie od
pozostałych formacji opozycyjnych zagłosował przeciw rządowej
ustawie o Sądzie Najwyższym, która ma pomóc w uruchomieniu
pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Za decyzją Hołowni nie stała
merytoryczna ocena ustawy — odesłanie jej przez prezydenta do
Trybunału Konstytucyjnego pokazuje, że nie tylko Hołownia uważa ją
za podejrzaną. Zagłosował nie przeciw PiS, tylko przeciw pozostałej
opozycji. Przypomniał sobie, że wszedł do polityki po to, by łowić
elektorat Platformy, Lewicy i PSL — a więc, że musi się od nich
odróżnić. Problem polega na tym, że wywołał wojnę we własnych
szeregach. W efekcie z Polski 2050 odchodzi Hanna Gill-Piątek,
pierwsza posłanka partii, złowiona przez Hołownię 2,5 roku temu z
Lewicy. Do odejść przymierzają się kolejni prominentni
przedstawiciele formacji Hołowni, którzy chcieliby współtworzyć
wielką listę opozycji. Dlatego właśnie Hołownia się wycofał i
zadzwonił do Kosiniaka. Dziś ich wspólny start jest znów bardzo
prawdopodobny.
Swoją drogą PiS odetchnęło. Wedle naszych rozmówców z rządu, taka
była główna obawa prezesa Kaczyńskiego: że konserwatywny do szpiku
Hołownia, nowy, młody i przystojny — wprost wymarzony kandydat na
zięcia dla sporej części wyborców PiS — będzie hurtowo odbierał
głosy Kaczyńskiemu. Pod wpływem własnych posłów Hołownia —
przeciwnik aborcji i przyjaciel wielu księży — podryfował bardzo na
lewo.
Dziś na gwiazdę prawicy wyrasta Przemysław Czarnek, minister
edukacji. Czarnek został ministrem, bo Kaczyński był niezadowolony
z poprzedniego edukatora Dariusza Piontkowskiego. Chodziło o to, że
Piontkowski — mniej czy bardziej udolnie — po prostu zarządzał
edukacją. A Kaczyński nie chciał zarządzania. Jak każdy twardy
ideolog chciał do ministerstwa edukacji posłać inkwizytora, by
kształtować umysły młodych.
Czarnek jako jeden z największych ideologicznych radykałów pasował
do tego zadania. Zmienił programy nauczania, przetasował
punktowanie naukowców za publikacje fachowe i próbuje pogonić
lewicowe organizacje pozarządowe ze szkół. W tym sensie logiczne
jest to, że obmyślił i realizuje program „Willa Plus” — przeznaczył
grube miliony na dofinansowanie organizacji związanych z PiS,
wyposażając je w majątek na lata. Choć prezes jest dumny z ministra
— co było widać podczas sejmowej awantury o „Willę Plus” — to
jednak obaj się trochę cofnęli. Doposażone willami, apartamentami i
działkami organizacje nie będą mogły ich sprzedać za 5-10 lat,
tylko za 15. Jak na Czarnka, to ogromna skala ustępstw, choć
obiektywnie — niewielka.
Konserwatywną gwiazdą PiS był niegdyś Radek Sikorski. Twórcy „Stanu
Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Dominika Długosz
(„Newsweek”) mogliby nawet zaryzykować tezę, że odkąd osierocił
PiS, to mu nie idzie. Ośmiorniczki na taśmach kelnerów — przez
które Platforma przegrała wybory — to on zamawiał. Alkowpisy w
Internecie, które potem wykorzystuje ruska propaganda — też on.
Dość marnej jakości sugestie, że Kaczyński chciał z Putinem
rozebrać Ukrainę — też Radek. A teraz dwa miliony zł, czyli ponad
1,5 mln dirhamów od Arabów — czynnemu politykowi o dużym apetycie
na przyszłe stanowiska nie uchodzi wciągać kasę od innych państw i
to pod wieloma względami szemranych. Swoją drogą, panie Radku, gdy
Pan był na konferencji w Emiratach w listopadzie, to minął się pan
z Ławrowem? Też tam wpadł.