Apr 15, 2023
Całość TYLKO w
aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez
limitu.
Prezes wrócił. Jarosław Kaczyński został zmuszony do przerwania
rekonwalescencji po operacji kolana, by ratować swą partię. Rząd
PiS znalazł się w najpoważniejszych tarapatach od przejęcia władzy
8 lat temu — błędy popełnione przez premiera i ministra rolnictwa w
ciągu ostatniego roku doprowadziły do zalania Polski tanią, niskiej
jakości żywnością z Ukrainy, przez co polscy rolnicy stracili
możliwość sprzedaży swoich produktów.
Autorzy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” — dziennikarze
Onetu Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka — zauważają, że na wsi od
kilku miesięcy trwa bunt, który właśnie przeradza się w rebelię.
Wojowniczych nastrojów rolników, którzy stracili źródło utrzymania,
nie uspokoiła nawet niedawna dymisja ministra rolnictwa Henryka
Kowalczyka, który miesiącami zapewniał, że ma import pod kontrolą.
Tym bardziej, że była to dymisja w stylu PiS: władza nie tylko nie
przyznała się do odpowiedzialności za rolną katastrofę, ale wręcz
pozostawiła Kowalczykowi insygnia wicepremiera i dołożyła posadę
szefa Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, tak jakby na
poprzednim stołku wykazał się gospodarskim myśleniem. Ponieważ
wściekłość na wsi jeszcze się wzmogła po powołaniu na nowego
ministra Roberta Telusa — posła PiS, który także miesiącami
twierdził, że import z Ukrainy jest pod kontrolą — Kaczyński uznał,
że musi odrzucić kule na bok i wziąć sprawy w swoje ręce. Zwołał
konwencję rolną PiS i ogłosił drastyczne kroki — wprowadzenie
zakazu przywożenia do Polski zboża i dziesiątków innych rodzajów
żywności z Ukrainy oraz powszechny skup ukraińskiego zboża już
zalegającego w polskich silosach i magazynach.
Nie ma co jednak obsadzać Kaczyńskiego w roli Mesjasza polskiej
wsi. Kaczyński rzuca się na pomoc własnej partii w sytuacji, gdy
zasadniczą przyczyną błędów był on sam. Przez rok wyzywał od
ruskich agentów tych wszystkich, którzy ostrzegali, że ukraińska
żywność rozlewa się bez kontroli.
Nagłe pojawienie się prezesa to jasny dowód na to, że wewnętrzne
badania Nowogrodzkiej pokazały, iż ostry bunt na wsi dramatycznie
zagraża poparciu dla PiS — a zatem, że władza może przegrać wybory.
Na wszystkie inne kryzysy w ostatnim czasie Kaczyński nie reagował
wcale, albo co najwyżej wydawał gromkie oświadczenia, gdy zakładał,
że mogą być kosztowne politycznie.
Tak było chociażby po głośnej publikacji Radia Zet, które ujawniło,
że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie dotyczące śmierci
pacjentki Jaworskiego Centrum Medycznego w Jaworze. Córka zmarłej
twierdzi, że jej matka nie żyje dlatego, że nie było dla niej
miejsca na OIOM-ie szpitala w pobliskiej Legnicy. A nie było jej
zdaniem dlatego, że od 2,5 roku na legnickim OIOM-ie leży mąż
marszałek Sejmu Elżbiety Witek. „Czynienie zarzutu z powodu tego,
iż pani marszałek Elżbieta Witek, jako kochająca żona od dłuższego
czasu walczy o życie i zdrowie swojego ciężko chorego męża, i
wykorzystywanie tych informacji do walki politycznej jest po prostu
działaniem niegodnym i zasługującym na najtwardsze słowa
potępienia” — stwierdził Kaczyński. Prezes PiS wie, że ta historia
także może zaszkodzić PiS. Z jednej strony, po ludzku, każdy Witek
współczuje — ratowanie bliskich za wszelką cenę to szlachetna
normalność. Ale jednocześnie wszyscy ludzie mają własne
doświadczenia ze służbą zdrowia, w tym niestety historie z
pogranicza życia i śmierci. I ciężko ich będzie przekonać, że też
mogliby liczyć na całodobową, drogą opiekę na OIOM dla swych
bliskich przez 2,5 roku.