Mar 18, 2025
Autorzy „Stanu Wyjątkowego”
poznali osobiście panią Barbarę Skrzypek, przez niemal 30 lat
najbliższą współpracowniczkę Jarosława Kaczyńskiego. Tak, słusznie
mówi prezydencki minister, dawny rzecznik PiS Marcin Mastalerek —
że zmarła w sobotę pani Basia na tle kłębowiska politycznych żmij
na Nowogrodzkiej była najjaśniejszą postacią.
Ale dzisiaj wspomnienia o jednej z najważniejszych kobiet w
polskiej polityce odchodzą na dalszy plan. Wygrywa polityka.
Jarosław Kaczyński oskarża o odpowiedzialność za śmierć swej
współpracowniczki prokuraturę, a konkretnie znaną z krytyki PiS
prokurator Ewę Wrzosek oraz Romana Giertycha. Wrzosek trzy dni
przed śmiercią przesłuchiwała Barbarę Skrzypek w śledztwie
dotyczącym „dwóch wież” — chodzi o inwestycję kontrolowanej przez
Kaczyńskiego spółki Srebrna, która chciała postawić wieżowiec w
centrum Warszawy. Giertych w tej historii pojawia się jako adwokat
austriackiego dewelopera Geralda Birgfellnera, który miał budować
wieżowiec dla Srebrnej, ale poczuł się oszukany przez Kaczyńskiego
i doniósł na niego do prokuratury. Za rządów PiS prokuratura
nie kiwnęła w tej sprawie palcem, dlatego po zmianie władzy
śledztwo zostało wszczęte na nowo.
To jedna z niewielu spraw z czasów rządów PiS, która osobiście
zagraża Kaczyńskiemu — prezes może usłyszeć zarzuty i zostać
skazany. W dodatku w odrębnym śledztwie badany jest wątek
korupcyjny w tej sprawie. W tym sensie atak na prokuraturę po
śmierci Skrzypek jest w interesie Kaczyńskiego. Twórcy „Stanu
Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka zwracają uwagę, że
do tej pory milczy syn zmarłej. A to on — nie zaś Jarosław
Kaczyński — ma największe prawo do wypowiadania się w sprawie
okoliczności śmierci Barbary Skrzypek.
Nie ma wątpliwości, że Kaczyński wykorzystuje tę sprawę także
w kampanii, żeby zmobilizować elektorat — bo kandydatowi PiS
Karolowi Nawrockiemu idzie marnie. Ale cóż się dziwić, skoro cały
czas pojawiają się sensacyjne doniesienia na jego temat. Najnowsze
sensacje są takie — Nawrocki używał w przeszłości drugiej,
zmyślonej tożsamości: "Tadeusz Batyr". Teoretycznie był to tylko
jego pseudonim jako autora biografii "Nikosia", ojca chrzestnego
trójmiejskiej mafii. Tyle że na książce się nie skończyło. Po
pierwsze, Nawrocki występował w radiu i telewizji jako "Tadeusz
Batyr", wychwalając jednocześnie Karola Nawrockiego. A po drugie —
Nawrocki na swych profilach w mediach społecznościowych twierdził,
że spotykał się z Batyrem i chwalił jego książkę.