Apr 15, 2025
Sezon na debaty ruszył z
kopyta. Nie powiemy, nam w to graj — im więcej debat, tym lepiej.
Jesteśmy wyposzczeni, bo przez lata lider PiS Jarosław Kaczyński
unikał debat wyborczych, przez co kampaniom brakowało elementów
batalistycznych. Teraz batalistyki jest aż nadto — przed piątkową
debatą w Końskich, organizowaną przez sztab Rafała Trzaskowskiego,
doszło wręcz do burd. Ludzie Trzaskowskiego twierdzą, że główne
role odegrali sympatycy Karola Nawrockiego. Rękoczyny wisiały w
powietrzu, na szczęście skończyło się tylko na przepychankach i
wiązankach wyzwisk. Sztab Trzaskowskiego złożył w poniedziałek
doniesienie do prokuratury w tej sprawie, oskarżając o łamanie
prawa m.in. przedstawicieli Telewizji Republika — co bardziej
krewcy reporterzy tej stacji rzeczywiście wdali się w awanturę z
ochroną, która pilnowała wejścia na debatę Trzaskowskiego.
Od złożenia doniesienia było już niemal pewne, że Trzaskowski
zbojkotuje kolejną debatę w Telewizji Republika, zaplanowaną na
poniedziałkowy wieczór. Wcześniej krążyły pogłoski, że kandydat KO
przygotowuje niespodziankę dla prawicy i nagle wparuje na debatę,
skrojoną tak, aby pomóc Karolowi Nawrockiemu. Nie przyszedł, przez
co Nawrocki stracił naturalny cel ataków — podobnie zresztą jak
pozostała dziewiątka uczestników debaty. Autorzy „Stanu
Wyjątkowego” wchodzą za kulisy wydarzeń w Republice i analizują
starcia między tymi, którzy przyszli na debatę.
Najbardziej brutalnie starli się Hołownia z Mentzenem — i to
nie jest przypadek. Ale niełatwo miał także Nawrocki, atakowany
przez Mentzena (delikatnie i zachowawczo, żeby nie palić mostów),
Brauna (twardo, bo za kwestie żydowskie i ukraińskie) i Zandberga
(sprytnie, bo za podatki, o których Nawrocki nie ma pojęcia). Mimo
sprzyjających warunków, stworzonych przez Republikę, pan Karol
potwierdził, że jest człowiekiem z drewna — kandydatem wyjątkowo
opornym na obróbkę.