Mar 23, 2024
Normalnie mamy déjà vu. Przypomina nam się rok 2011, gdy PiS
przegrało wybory. Doszło wówczas do mordobicia w partii — usunięty
został wiceprezes PiS Zbigniew Ziobro za to, że wraz z kilkorgiem
współpracowników próbował wysadzić z fotela samego prezesa
Jarosława Kaczyńskiego. Dziś znów PiS jest przegrane, znów jest
gorąco wokół ziobrystów i znów toczy się gra o sukcesję po
Kaczyńskim. Różnica jest jednak zasadnicza — tym razem prezes
naprawdę może stracić pozycję lidera prawicy. Dlatego też ta wojna
jest realna i brutalna — bo wszyscy gracze w PiS wiedzą, że kto
przejmie po Kaczyńskim partię, będzie w przyszłości grać o
najważniejsze stanowiska w państwie. Na pierwszy plan w tym
antyprezesowskim knuciu wysuwa się tandem prezydencko-premierowski.
Przez lata stosunki Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego bywały
zmienne, ale odkąd dogadali się pracujący na ich zapleczu spece od
propagandy — Marcin Mastalerek, Mariusz Chłopik i Adam Bielan — ten
sojusz obliczony na odesłanie prezesa na zasłużoną emeryturę nabrał
realnego kształtu. Wszystkie wojenki, które dziś toczone są
wewnątrz PiS, są pochodną wojny o sukcesję, która ruszyła po tym,
gdy Duda i Morawiecki połączyli siły. Ręce zaciera Donald Tusk —
dla niego najważniejsze jest, żeby Kaczyński stracił pozycję
hegemona na prawicy. Jednocześnie Tusk także ma problemy — już po
100 dniach rządu widać, że spora grupa ministrów „nie dowozi” i
będzie się musiał z nimi niedługo rozstać. Pierwszym pretekstem do
rekonstrukcji będą eurowybory, w których chce startować część
ministrów, w tym Bartłomiej Sienkiewicz (KO, kultura) oraz
Krzysztof Hetman (PSL, rozwój).
Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka zapraszają na „Stan
Wyjątkowy”, w którym także m.in.
• o próbie usunięcia Adama Glapińskiego, prezesa NBP
skumplowanego z prezesem PiS,
• o emigracji Daniela Obajtka, który okazuje się strategicznym
sponsorem filmu „Zenek”
• o doniesieniu do prokuratury na Jacka Kurskiego i jego
staraniach o zdobycie immunitetu (i kasy) w Europarlamencie oraz
o
• Wydawnictwie Sejmowym, którym za czasów PiS kierowała specjalista
od handlu majtkami, co skończyło się mankiem na 3 mln zł.